Ferie zimowe to dla części dzieciaków czas aktywności fizycznej. Oczywiście ze względu na temperaturę powietrza i wody nie wchodzą w tym czasie w grę żadne aktywne kursy windsurfingu. Aktywność na wodzie należy odłożyć raczej na okres wiosenny a na pewno na letni, kiedy woda jest znacznie cieplejsza. Zimą jednak można uprawiać inne sporty, głównie na śniegu. Do takich z pewnością należą sanki oraz narciarstwo, zarówno biegowe jak i zjazdowe. I tak z pierwszym tygodniem ferii wraz córką i żoną udaliśmy się w Pieniny. Nie są to jakieś wyjątkowo wysokie góry ale porównując do lokalnych stoków to są zdecydowanie wysokie. Ponieważ nie był to wyjazd indywidualny ale obóz sportowy, zwany dalej w artykule jako obóz narciarski, Dlatego przed każdymi zajęciami z instruktorem była rozgrzewka. Najpierw podczas ruchu na świeżym powietrzu kursanci wykonali kilka ćwiczeń. Ogólny sens tego przedsięwzięcia był taki żeby rozruszać różne partie mięśni, stawów oraz ścięgien. Takie zabiegi pozwalają uniknąć kontuzji kiedy się zaczyna nauka windsurfingu dla początkujących. W przypadku nart zapewne system działania układu kostnego funkcjonuje podobnie. Biorąc pod uwagę że uczestnikami szkolenia był klub sportowy, a więc dzieciaki które zapewne nie spędzają całego życia przed monitorem komputera a raczej aktywnie uczestniczą w różnego rodzaju treningach grach i zabawach. Dlatego ryzyko odniesienia kontuzji na nartach było zminimalizowane praktycznie prawie że do zera. Ale zawsze jednak jakieś było. Upadek na twardym stoku może wiązać się ze stłuczeniami, siniakami, skręceniami a nawet złamaniami kończyn. Upadek podczas zajęć na wodzie, nie wiąże się z tak dużym ryzykiem kontuzji. Każda szkoła windsurfingu bez względu na swoją wielkość ma ubezpieczenie nnw dla swoich uczniów. Oczywiście jeśli działa legalnie. Są w naszym kraju tacy szkoleniowcy którzy nie zgłaszają szkolenia do odpowiednich organów, i pomimo braku tak banalnie prostej rzeczy takie szkolenia prowadzą. Zdecydowanie nie polecam takich firm. Brak odpowiedzialności za bezpieczeństwo swoich uczniów na wodzie podczas zajęć powoduje znaczne obniżenie jakości szkolenia oraz zaniedbanie standardów grupowych oraz indywidualnych kursów windsurfingu. W narciarstwie, ponieważ jest to sport dużo bardziej kontuzyjny, według mnie ubezpieczenie powinno zawierać się w ski pasie. W sumie nie dopytywałem i może się właśnie zawiera a może nie. Z całą pewnością tak czy inaczej ubezpieczenie na taki wyjazd powinien wykupić klub sportowy realizujący sportowe szkolenie. Jestem prawie przekonany że w tym przypadku tak było. Chociaż nie zapytałem. Windsurfing jako sport wodny bardzo rzadko wiąże się z kontuzjami. Zdarzają się co prawda ale raczej to są pojedyncze w sezonie sytuacje. Najczęściej są to rozcięcia stopy, lub skaleczenia dłoni. Czasami się zdarzają się chwilowe wyłączenia uczniów z zajęć. Zwłaszcza wtedy gdy uczeń podczas gdy trwa szkolenie windsurfingowe wpadnie do wody a twarz i czoło na grubo nasmarował kremem z filtrem. Spływający po czole krem wpływa do oczu i sprawia że nauka windsurfingu staje się mało przyjemna bo po prostu uczeń nic nie widzi. Oczy od kremu zaczynają piec a uczeń zaczyna zacierać je na wodzie rękami. Im bardziej trze tym bardziej zaczynają piec. https://e-windsurfing.pl/czy-z-jednego-pakietu-moze-korzystac-tylko-jedna-osoba/